ps.: Hyotou gattai - kontrola ducha.
Miłego czytania!
______________________________________________
- Skąd takie pytanie? -
spojrzałam na nią niepewnie.
- Po prostu odpowiedz. – jej ton głosu był bardzo stanowczy.
- Tak, tak właśnie uważam. –
odparłam. – Czasami nawet zastanawiam się, jak ktoś tak życzliwy może istnieć w
tym okrutnym świecie.
- Uważasz, że jest dobry, tylko
dlatego, że jest dla ciebie miły?
- Nie. Jest taki dla wszystkich,
którzy go otaczają. Nie znam go zbyt długo, aby coś więcej o nim powiedzieć,
ale wiem, że na pewno nie byłby w stanie
nikogo skrzywdzić. Tak po prostu czuję. Jego aura jest naprawdę ciepła i
przyjemna. To tak, jakby nie był skażony żadnym złym uczynkiem. Często się
uśmiecha. Szanuje każdego, bez względu na to, czy to służba, czy ktoś wyżej
postawiony. I.. – nie zdążyłam dokończyć, bo Hana mi przerwała.
- Czy ty zbytnio go nie
idealizujesz?
- Nie sądzę. Opisuję to , co
widzę i czuję. Dlaczego w ogóle tak nagle o to zapytałaś?
- Nie ważne.
- Skoro już zaczęłaś, to skończ.
Dobrze wiesz, że nienawidzę niedomówień.
- Ehh… - wypuściła głośno powietrze.
- Tak na dobrą sprawę to nic o nim nie
wiesz, to wszystko może być zwykłą grą. Może on ma jakiś cel, do którego Ty
jesteś mu potrzebna. Naprawdę nie przeszło ci to przez myśl? Zjawia się i od
razu proponuje ci, abyś z nim poszła. Nie wiesz jaki jest naprawdę. Na domiar złego, ma w sobie coś… Coś co
sprawia, że nie jestem przekonana o tej całej jego dobroduszności..
- Zaufaj mi. – odpowiedziałam
krótko. Nie chciałam nic więcej mówić, bo wiedziałam, że te dwa słowa
najdobitniej wyrażą myśl, jaka chodziła mi wtedy po głowie. Odpowiedź Hany
zaskoczyła mnie.
- Dlaczego Ty nie zaufasz mnie?
Jesteś kompletnie nim zaślepiona, nie potrafisz spojrzeć na sytuację
obiektywnie. Do tego zignorowałaś wszystko co ci powiedziałam. Wszystkie MOJE
odczucia się nie liczą? – mówiła zawiedzionym tonem. Zaniemówiłam. Zapadła
dłuższa chwila ciszy. Co jakiś czas otwierałam usta, w celu wydobycia z siebie
jakiegokolwiek dźwięku jednak bezskutecznie. Zebrałam myśli i zaczęłam:
- Nie zignorowałam tego. Wysłuchałam wszystkiego, co miałaś mi do
powiedzenia. Ty masz prawo mieć swoje zdanie, a ja mam prawo mieć swoje. Nie
mogę teraz po prostu odejść, bo ty masz złe odczucia względem jego osoby. Nie
mogę i nie chcę tego robić, bo moje doznania są zupełnie inne. Ale nie chcę, by
to stało się przyczyną konfliktów między nami. Nie chcę. – stwierdziłam
poważnym tonem, spoglądając jej prosto w oczy.
- To na pewno nie będzie
przyczyną jakichkolwiek kłótni. – stwierdziła, po czym dodała – Ja zawsze będę
po twojej stronie, niezależnie od tego, co zadecydujesz. Ale wciąż on mnie
irytuje. I nie zmienię zdania na jego temat.
- No właśnie. Zakładając, że
faktycznie masz rację co do Hao, to nie ma znaczenia, ponieważ Ty zawsze mnie
obronisz. – posłałam jej pojednawczy uśmiech. Ona odwzajemniła się tym samym.
Przez resztę wieczoru rozmawiałam z Haną. Myślę, że dzięki temu nasze relacje
się polepszyły.
*********************
Kilka dni później znowu miałam
okazję spotkać się z Hao. Wiedziałam, że
ostatnimi czasy był czymś bardzo zajęty. Mimo to, znalazł dla mnie chwilkę. To
miłe. Pod jego nieobecność nie nudziłam się. Z książek, które sobie pożyczyłam,
dowiedziałam się wielu ciekawych informacji, o których nigdy wcześniej nie
słyszałam.
- Przepraszam, że tak długo mnie
nie było. – mówił spoglądając na mnie.
- W porządku! Wcale się nie
nudziłam! – krzyknęłam z entuzjazmem. Miałam bardzo dobry humor. Chociaż
dziwiłam się sama sobie, że potrafię zachowywać się przy nim tak swobodnie. W
końcu, faktycznie niewiele o nim wiem.
- Cóż takiego robiłaś, że się nie
nudziłaś? – zapytał zaciekawiony
- Czytałam! Dowiedziałam się dużo
interesujących rzeczy i.. i ! – Hao przerwał mi w pół słowa głośno wypuszczając
powietrze.
- To dobrze, przez chwilę
myślałem, że coś przeskrobałaś.
- Eee?! Eee… - ciągnęłam tak, bo
w zasadzie nie wiedziałam, co chcę powiedzieć.
- Dobrze, żarty żartami, ale dziś
mamy coś ważniejszego do zrobienia. Dziś rozpoczniemy twój trening, więc wiedza
z książek, które przeczytałaś, może ci się przydać. Zacznijmy więc.
-Haai! – wrzasnęłam skacząc z
podekscytowania.
- Teraz się skup. – spoważniał.
Rozejrzał się po ogrodzie i podniósł jeden z patyczków leżących niedaleko nas.
Usiadł na ławce, a ja obok niego.
- Słuchaj uważnie. Jeśli w
trakcie zrodzą się jakieś pytania, poczekaj, aż ja skończę i dopiero wtedy
pytaj. Jasne?
-Jasne. – również spoważniałam.
Patyczkiem, który wcześniej podniósł zaczął coś kreślić na ziemi. Była to pięcioramienna gwiazda w okręgu, przy
każdym z ramion napisał pięć różnych
kanji.
- Dusza
- Woda
- Ogień
- Ziemia
- Powietrze
- Mizuki, to jest..
- Pentagram, inaczej nazywany
gwiazdą jedności. Każde z ramion tej gwiazdy, ma swój żywioł, których kanji
napisałeś w odpowiednich miejscach. Znak sam w sobie symbolizuje
zniszczenie i chaos, natomiast wpisany w okrąg, oznacza harmonię między
żywiołami. To jeden z najważniejszych szamańskich symboli. – wypowiedziałam się
i przypomniało mi się, iż Hao wcześniej prosił, by mu nie przerywać.. Spoglądał
na mnie tylko, jakby zaskoczony, po czym jego twarz po raz kolejny obdarowała
mnie tym promiennym uśmiechem, który tak bardzo lubiłam. Ja odwzajemniłam się
tym samym.
- Dokładnie. Celem szamana jest
doprowadzenie do harmonii, o której wspomniałaś. Żeby tego dokonać, musisz opanować
każdy z tych żywiołów. Szaman, który to osiągnie, będzie najpotężniejszym.
Jeszcze nikomu nie udało się tego dokonać. Ale wracając do tematu. Co do
żywiołów, mamy pewne ułatwienie. Szaman w chwili urodzenia opanowuje jeden punkt
gwiazdy. To dusza. Dzięki temu, jest w stanie widzieć duchy, a także łączyć się
z nimi. Dodatkowym plusem jest to, że każdy rodzi się z określonym żywiołem,
jednakże nieopanowanym w 100%. To właśnie od niego powinno rozpocząć się samodoskonalenie. Kolejność innych punktów
nie ma znaczenia. Musisz też wiedzieć, że najtrudniej jest opanować żywioł
przeciwny twojemu wrodzonemu. Jakieś pytania?
- Jak sprawdzić, jaki ma się
żywioł? – Zapytałam.
- To jest widoczne po kolorze
furyoku. Kolor czerwony – ogień, niebieski
– woda, żółty – ziemia, srebrny – powietrze.
- Coś jeszcze chciałabyś
wiedzieć?
- Nie. Wszystko jasne.
- Skoro tak, to przejdźmy do
praktyki. Przy okazji sprawdzimy, jaką barwę ma twoje furyoku. Musisz wykonać
hyotou gattai*.
-Wakata. – Hao pokazał mi, jak
połączyć się z duchem. Razem z Haną
podchodziłyśmy do tego kilka razy, nie wychodziło. Nie myślałam, że już na
początku mojej „szamańskiej edukacji” napotkam takie problemy. Dodatkowym
stresem było to, że Ha-chan bacznie się mi przyglądał. To potęgowało stres,
którego i tak już było we mnie sporo. Im bardziej się starałam, tym gorzej
wychodziło. Jednak nie. Nie mogło „gorzej wyjść”, bo w ogóle nie
wychodziło.
- Spokojnie, nie denerwuj się.
Nie próbuj zrobić wszystkiego dokładnie tak jak pokazałem. Musisz po prostu
chcieć i poczuć to. Spraw, by wasze serca i umysły się połączyły.
Postanowiłam zacząć od nowa. Zaczęłam od
uspokojenia się, oczyściłam umysł i.. Zrobiłam to, co zrobić miałam.
-Yatta! – zaczęłam krzyczeć cała
uradowana. – Widzisz?! Zrobiłam to ! – Czułam jak przez moje ciało przepływa
potężna energia. Odnosiłam wrażenie, jakby
nie było dla mnie rzeczy niemożliwych.
-Widzę, widzę. – mówił rozbawiony
moimi wrzaskami. Podszedł do mnie i ujął moje dłonie w swoje. Po chwili dodał:
- Niebieski. Woda.
- Ha-chan?
- Tak?
- A twój żywioł to?
- To ten, z którym będziesz miała
największe problemy.
- Ogień?
- Tak. – patrzył na mnie chwilę,
później po cichu szepnął:
- Woda kontroluje siłę ognia. –
uśmiechnął się tajemniczo.
- Co masz na myśli? – zapytałam zdezorientowana.
- Tego najprawdopodobniej dowiemy
się w przyszłości. Koniec przerwy. Teraz zajmijmy się wyborem medium.
-Medium? - spojrzałam pytająco.
- To rzecz, do której będziesz
mogła przenieść duszę Hany. Hyotou gattai to podstawa bycia szamanem, ale jednocześnie
jest najsłabszym aspektem bycia nim. Gdy już znajdziesz swoje medium, zaczniemy
pracować nad twoim ciałem i umysłem, a później zaczniesz opanowywać
poszczególne żywioły, poczynając od wody. To cały program treningowy w bardzo
dużym skrócie. Czasowo, będzie on trwał całe twoje życie.
-A co może być medium ?
- To z reguły zależy od tego, kim
jest twój duch stróż. Najlepiej, aby był to przedmiot powiązany z tym, co robił
za życia, np. jeśli duch to zwierzę, załóżmy, że pies, to jego medium może być
kieł. Jeśli zaś duchem jest człowiek, dajmy na to samuraj, to najodpowiedniejszym
medium będzie katana.
- A co jeśli duch był szamanem?
- Wtedy masz szerokie pole
manewru. Może to być coś ważnego dla twojego ducha, bądź dla ciebie.
- Zaczęłam główkować, czego
mogłabym użyć jako medium. Hana żyła 1000 lat temu, więc nie ma nic, co byłoby
dla niej ważne..
-Wiem! Może być to? – zapytałam ściągając
mój wisiorek z szyi i prezentując go na swojej dłoni.
-Piękny. Mógłbym wiedzieć,
dlaczego, jest dla ciebie ważny? – pytał przyglądając się łańcuszkowi z wzorem
yin-yang. Spojrzałam na Hao. Spuściłam wzrok, po czym znów go uniosłam siląc
się na uśmiech.
- Tata mówił, że należał do mojej
mamy i że nigdy się z nim nie rozstawała. To był prezent od niego dla niej.
Więc i ja zawsze go trzymam przy sobie. – mówiłam próbując utrzymać uśmiech, co
przychodziło mi z coraz większym trudem. Nawet nie mam pojęcia, kiedy zaczęłam
płakać.
- Ha-chan podszedł do mnie i
ułożył swoją dłoń na moim ramieniu. Kolejne łzy spływały mi po policzku.
Odruchowo uniosłam rękę, by wytrzeć cieknące kropelki słonej wody, jednak Hao
mnie uprzedził i delikatnym ruchem palca, otarł je.
- Tęsknisz za rodzicami, prawda?
- Tak i nie.
- Tak i nie?
- Tęsknię za tatą, a za mamą nie,
bo jak mogę tęsknić za kimś, kogo nigdy nie poznałam? – Hao patrzył na mnie
wzrokiem pełnym współczucia. Zapadła chwila ciszy. Wybuchłam płaczem.
Pocierałam oczy ręką, by zatrzymać potok łez. Hao przytulił mnie jak najmocniej
umiał i cały czas głaskał po głowie. Czułam jego ciepło. Po raz pierwszy
spotkałam osobę, przy której czuję się tak bezpiecznie i wiedziałam, że mogę
jej w pełni zaufać.