piątek, 17 stycznia 2014

Rozdział IV

Ohayo minna-san! Cóż dzisiaj notka będzie <tak uważam>  dość długa, w każdym razie dłuższa niż poprzednie ;) Mam nadzieję, że się spodoba, oraz że wyrazicie swoje zadowolenie, bądź niezadowolenie w kometarzach ;D
Dedykacja dla :
- Lidki
- Laury
- Weroniki
- Weroniki
To tyle, zapraszam do lektury.
PS. Jeśli są jakieś literówki, lub orty, to bardzo przepraszam, staram się sprawdzać wszystko kilka razy, ale mogłam coś przeoczyć ;D
________________________________________

Minęło kilka miesięcy i po sakurze, którą moja nowa przyjaciółka tak uwielbiała, nie było śladu. Zauważyłam, że od kilku dni w domu panowało ogólne zamieszanie. Służba o wiele bardziej przykładała się do swoich obowiązków (nie to, żeby wcześniej się obijała), natomiast szamani trenowali ciężej niż zazwyczaj. Zastanawiałam się, skąd takie poruszenie. Postanowiłam się dowiedzieć, a zatem musiałam kogoś zapytać, lecz za każdym razem, gdy pytałam kogokolwiek, odsyłano mnie z kwitkiem mówiąc „Nie mam teraz czasu”, lub spoglądali na mnie karcącym spojrzeniem i pytali „Jak możesz NIE wiedzieć?!” i gdy już mieli rozwinąć swoją wypowiedź, ktoś nam przeszkadzał i wołał służącą, ponieważ miał do niej „pilną sprawę, nie cierpiącą zwłoki”. Dałam za wygraną i stwierdziłam, że prędzej, czy później się dowiem, a nawet jeśli nie, to będzie oznaczało, że sprawa w żaden sposób mnie nie dotyczy.
*************
Kilka dni później przechodziłam obok placu głównego. Ponownie zauważyłam sytuację, która mnie zdziwiła. Służba, szamani, każdy z nich ubrany był w odświętne stroje. Oczywiście, rzecz jasna i klarowna, z wyjątkiem mnie. Wszyscy byli ustawieni w dwóch rzędach, między którymi torowana była droga. Ma się rozumieć był tam każdy, oprócz mnie. Nie myśląc za wiele, pobiegłam szybko, by zobaczyć, co się dzieje. Cały czas podskakiwałam, by móc ujrzeć kogo będziemy gościć. Na moje nieszczęście, byłam za niska by cokolwiek zobaczyć. Próbowałam przepchnąć się, gdy usłyszałam urywek rozmowy:
- Moje najszczersze przeprosiny Hao-sama. Twoja cenna czarka została stłuczona, ale zapewniam, że służąca została surowo ukarana.
- Zwolniłeś ją?
- Niestety, nie miałem takiej możliwości, należy ona do naszej rodziny. Jeśli jednak przyzwolisz na wyrzucenie jej panie, wtedy z pewnością to zrobię.
- Dobrze, że nie decydowałeś o jej losie bez mojego pozwolenia. Więc kim jest ta dziewczyna? – Słuchałam tego wszystkiego i aż krew zaczęła wrzeć w moich żyłach. Jakim prawem chcą decydować o moim losie?! Może i jestem służącą, ale chyba mam coś do powiedzenia w sprawie mojego życia?!.. Kontynuując, w dalszym ciągu próbowałam się przepchać. W końcu udało mi się to, ale niefortunnie potknęłam się o własne nogi i runęłam na ziemię, lądując u stóp gościa, czy też raczej właściciela domu, który my wszyscy zamieszkiwaliśmy. Chwyciłam się za tyłek i głośno syknęłam. Nagle poczułam wewnętrzny niepokój, który mówił mi, że nie jestem sam na sam, ze swoimi myślami. Szybko zorientowałam się, że ktoś czyta w moich myślach. Tą osobą był Hao. Delikatnie uniosłam głowę i przez chwilę patrzyłam na niego. Zdążyłam mu się przyjrzeć i ponownie spuściłam głowę. To negatywne uczucie minęło. Mężczyzna, któremu wcześniej się przyglądałam, miał długie czarne włosy, sięgające mu do pasa i czarne wnikliwe, pełne bólu oczy. Nigdy nie widziałam kogoś o tak wspaniałej urodzie. Zastanawiało mnie jedno. Dlaczego jego oczy są tak smutne, a aura tak ciepła i przyjazna? W moim pierwszym odczuciu stwierdziłam, że zobaczyłam jednego z bogów lub przynajmniej anioła. Ten czar prysł, w chwili, gdy przypomniało mi się, że to właśnie przez przedmiot należący do tej osoby, a więc po części i z jego winy, dostałam najgorsze lanie w moim życiu. Po dłuższej chwili zalegania na podłodze „Hao-sama”  przykucnął, delikatnie się uśmiechnął i wyciągnął ku mnie swoją dłoń.
- Ohayo. Jak ci na imię? – pytał, a przyjazny uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zignorowałam jego gest i wstałam o własnych siłach. Otrzepałam się z kurzu, dumnie wyprostowałam, po czym spojrzałam na niego wymownie i „zadzierając nosa” wyminęłam i pomknęłam przed siebie.
- Oj! – wuj podniósł głos, jednak próbował się kontrolować.
- Zostaw. – powiedział Hao, więcej nie słyszałam.
************
Pojęcia bladego nie miałem, co zrobić. Jej postawa wobec Hao-sam’y, była tak lekceważąca.. Najbardziej bałem się tego, że to ja będę odpowiadał za jej zachowanie. Jeśli tak się stanie, lepiej, żeby przygotowała się na piekło jakie jej zgotuję.. Już chciałem za nią ruszyć i zmusić ją do przeprosin, ale Hao-sama ruchem ręki zatrzymał mnie. Na jej szczęście, bo gdybym ją dorwał, zapewne byłaby już martwa. Stałem tak w bezruchu, czekając na reakcję Hao-sam’y. Do tego czasu wciąż kucał. Wstał, poprawił swoje kimono i zwrócił się do mnie:
- Yuchiro-san. Czy byłbyś tak uprzejmy i zaprowadził mnie do  mojego pokoju? – mówił ze stoickim spokojem, jakby zdarzenie sprzed chwili, w ogóle nie miało miejsca.
- O-oczywiście! Proszę tędy. – wskazałem ręką drogę. Zaprowadziłem go do pokoju, przeprosił grzecznie i zamknął drzwi, a ja wróciłem do swoich obowiązków. ..
******
Pod wieczór, gdy zaczęło się powoli ściemniać, Hao-sama wezwał mnie do siebie. Bez owijania w bawełnę zadałem mu pytanie.
- Hao-sama, przepraszam, że tak otwarcie, ale jak długo zamierzasz tu zostać?  - spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Przeszkadza ci moja obecność? – zapytał, uśmiechając się. Wcale nie czekał na moją odpowiedź, kontynuował. – Jeszcze nie wiem. Jakieś 3 lub 4 dni, to zależy od pewnych czynników, mam do ciebie prośbę z nimi związaną.
- Słucham?
- Czy są tutaj krawcowe?
- Oczywiście. Mamy tutaj 2 osoby, które tylko i wyłącznie tym zajmują. Już je wzywam. – wiedziałem, że czegoś od nich chce, dlatego też ruszyłem po służbę. Chwilę później, wróciłem z nimi do pokoju mistrza Hao. Weszliśmy, one grzecznie się ukłoniły, po czym usiadły.
- Jak wam na imię? – zapytał. Naprawdę nie pojmuję, dlaczego, ktoś tak wspaniały, w taki sposób zwraca się do służby. Co za różnica jak mają na imię?  To tylko służące, nic więcej.
- Yukino desu.
- Karin desu. – odpowiedziały krótko.
- Czy jesteście w stanie uszyć kimono w 3 dni? – dziewczyny spojrzały po sobie, po czym Yukino się odezwała.
- Będzie ciężko, ale nie jest to niewykonalne. – słysząc ich bezczelność po prostu musiałem się odezwać.
- Będzie ciężko?! Waszym obowiązkiem jest wykonywać wszelkie polecenia, bez żadnego ale! Zwłaszcza, jeśli to polecenie od mistrza Hao! – uniosłem się.
- Spokojnie Yuchiro-san. – mówił ze spokojem. – Nie są maszynami, by móc pracować bez przerwy, a nawet maszyna, potrzebuje odpoczynku. – stwierdził.
- Byłbym niezmiernie wdzięczny, jeśli dałybyście radę to zrobić. – spojrzał na nie, kładąc projekt kimona na stole i dodał. – Zapewne znacie wymiary swojej koleżanki, którą miałem okazję dzisiaj poznać, więc chciałbym, abyście uszyły ten strój specjalnie dla niej. – Yukino sięgnęła po kawałek papieru.
- Hai. – odpowiedziały równo i odeszły. Gdy zatrzasnęły za sobą drzwi, zapytałem.
- Dlaczego..
- Dla niej? A jak sądzisz?
- Panie! Przecież to tylko służąca! Do tego niesamowicie niezdarna, nie zasługuje na twoją hojność! – Hao, jakby zignorował moją wypowiedź, oparł łokieć na stole i podparł swój podbródek ręką.
- Kim ona dla ciebie jest?
- To.. to moja siostrzenica.
- Co z jej rodzicami?
- Matka, to jest moja siostra, zmarła przy porodzie, ojciec zginął w walce z demonem, który zaatakował nasz dom.
- Dlaczego nie jest szamanką?
- Z całym szacunkiem, ale ona jako szamanka nie wróży nic dobrego. Poza tym, nie sprawdziłaby się w tej roli.
- Nie tobie o tym decydować. – jego ton głosu wyraźnie się zaostrzył. Długo się nie zastanawiając, zadałem nurtujące mnie pytanie.
- Panie, jakie masz wobec niej plany?
- Uważam, że jej talent marnuje się tutaj. Chciałbym aby wyruszyła ze mną. Oczywiście, nie zamierzam jej do niczego zmuszać, sama musi podjąć decyzję.
- Talent? – spojrzałem na niego pytająco.
- To chyba oczywiste, że posiada ogromny talent, dlatego spróbuję pomóc jej go rozwinąć. Masz coś przeciwko?
- Nie. Zrobisz, jak zechcesz. – samym spojrzeniem dał mi do zrozumienia, że mogę odejść, więc ukłoniłem się najlepiej jak umiałem i odszedłem.

2 komentarze:

  1. AAAAAAA.. !!! Hao <3 w końcu :D Mizuki musiała się przewrócić, po prostu chyba. Takie przeznaczenie ;) Jak mnie Yuchiro denerwuje -.- musi się podlizywać i gdyby nie Hao, to z "naszą niezdarą" nie byłoby zbyt kolorowo, ale całe szczęście dobrze się skończyło. :) Jestem ciekawa czy Mizuki zgodzi się na propozycje Hao. Czekam z wieelką niecierpliwością na next i życzę dużo weny ;* ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Zachowanie Yuchiro jest naganne i nie dopuszczalne :P grami mina nerwach.
    Oooo Pojawil się w końcu Hao... No i niezdarna jest ta Mizuki
    A co do razdziału to prawda coraz dłuższe są

    OdpowiedzUsuń