Dedykacja dla :
- Lidki
- Laury
- Weroniki
- Weroniki
To tyle, zapraszam do lektury.
PS. Jeśli są jakieś literówki, lub orty, to bardzo przepraszam, staram się sprawdzać wszystko kilka razy, ale mogłam coś przeoczyć ;D
________________________________________
Minęło kilka miesięcy i po
sakurze, którą moja nowa przyjaciółka tak uwielbiała, nie było śladu.
Zauważyłam, że od kilku dni w domu panowało ogólne zamieszanie. Służba o wiele
bardziej przykładała się do swoich obowiązków (nie to, żeby wcześniej się
obijała), natomiast szamani trenowali ciężej niż zazwyczaj. Zastanawiałam się,
skąd takie poruszenie. Postanowiłam się dowiedzieć, a zatem musiałam kogoś
zapytać, lecz za każdym razem, gdy pytałam kogokolwiek, odsyłano mnie z
kwitkiem mówiąc „Nie mam teraz czasu”, lub spoglądali na mnie karcącym
spojrzeniem i pytali „Jak możesz NIE wiedzieć?!” i gdy już mieli rozwinąć swoją
wypowiedź, ktoś nam przeszkadzał i wołał służącą, ponieważ miał do niej „pilną
sprawę, nie cierpiącą zwłoki”. Dałam za wygraną i stwierdziłam, że prędzej, czy
później się dowiem, a nawet jeśli nie, to będzie oznaczało, że sprawa w żaden
sposób mnie nie dotyczy.
*************
Kilka dni później przechodziłam
obok placu głównego. Ponownie zauważyłam sytuację, która mnie zdziwiła. Służba,
szamani, każdy z nich ubrany był w odświętne stroje. Oczywiście, rzecz jasna i
klarowna, z wyjątkiem mnie. Wszyscy byli ustawieni w dwóch rzędach, między
którymi torowana była droga. Ma się rozumieć był tam każdy, oprócz mnie. Nie
myśląc za wiele, pobiegłam szybko, by zobaczyć, co się dzieje. Cały czas
podskakiwałam, by móc ujrzeć kogo będziemy gościć. Na moje nieszczęście, byłam
za niska by cokolwiek zobaczyć. Próbowałam przepchnąć się, gdy usłyszałam
urywek rozmowy:
- Moje najszczersze przeprosiny
Hao-sama. Twoja cenna czarka została stłuczona, ale zapewniam, że służąca
została surowo ukarana.
- Zwolniłeś ją?
- Niestety, nie miałem takiej
możliwości, należy ona do naszej rodziny. Jeśli jednak przyzwolisz na
wyrzucenie jej panie, wtedy z pewnością to zrobię.
- Dobrze, że nie decydowałeś o
jej losie bez mojego pozwolenia. Więc kim jest ta dziewczyna? – Słuchałam tego
wszystkiego i aż krew zaczęła wrzeć w moich żyłach. Jakim prawem chcą decydować
o moim losie?! Może i jestem służącą, ale chyba mam coś do powiedzenia w
sprawie mojego życia?!.. Kontynuując, w dalszym ciągu próbowałam się przepchać.
W końcu udało mi się to, ale niefortunnie potknęłam się o własne nogi i runęłam
na ziemię, lądując u stóp gościa, czy też raczej właściciela domu, który my
wszyscy zamieszkiwaliśmy. Chwyciłam się za tyłek i głośno syknęłam. Nagle
poczułam wewnętrzny niepokój, który mówił mi, że nie jestem sam na sam, ze
swoimi myślami. Szybko zorientowałam się, że ktoś czyta w moich myślach. Tą
osobą był Hao. Delikatnie uniosłam głowę i przez chwilę patrzyłam na niego.
Zdążyłam mu się przyjrzeć i ponownie spuściłam głowę. To negatywne uczucie
minęło. Mężczyzna, któremu wcześniej się przyglądałam, miał długie czarne
włosy, sięgające mu do pasa i czarne wnikliwe, pełne bólu oczy. Nigdy nie
widziałam kogoś o tak wspaniałej urodzie. Zastanawiało mnie jedno. Dlaczego jego
oczy są tak smutne, a aura tak ciepła i przyjazna? W moim pierwszym odczuciu stwierdziłam,
że zobaczyłam jednego z bogów lub przynajmniej anioła. Ten czar prysł, w
chwili, gdy przypomniało mi się, że to właśnie przez przedmiot należący do tej
osoby, a więc po części i z jego winy, dostałam najgorsze lanie w moim życiu.
Po dłuższej chwili zalegania na podłodze „Hao-sama” przykucnął, delikatnie się uśmiechnął i
wyciągnął ku mnie swoją dłoń.
- Ohayo. Jak ci na imię? – pytał,
a przyjazny uśmiech nie schodził mu z twarzy. Zignorowałam jego gest i wstałam
o własnych siłach. Otrzepałam się z kurzu, dumnie wyprostowałam, po czym
spojrzałam na niego wymownie i „zadzierając nosa” wyminęłam i pomknęłam przed
siebie.
- Oj! – wuj podniósł głos, jednak
próbował się kontrolować.
- Zostaw. – powiedział Hao,
więcej nie słyszałam.
************
Pojęcia bladego nie miałem, co zrobić.
Jej postawa wobec Hao-sam’y, była tak lekceważąca.. Najbardziej bałem się tego,
że to ja będę odpowiadał za jej zachowanie. Jeśli tak się stanie, lepiej, żeby
przygotowała się na piekło jakie jej zgotuję.. Już chciałem za nią ruszyć i
zmusić ją do przeprosin, ale Hao-sama ruchem ręki zatrzymał mnie. Na jej
szczęście, bo gdybym ją dorwał, zapewne byłaby już martwa. Stałem tak w
bezruchu, czekając na reakcję Hao-sam’y. Do tego czasu wciąż kucał. Wstał,
poprawił swoje kimono i zwrócił się do mnie:
- Yuchiro-san. Czy byłbyś tak uprzejmy
i zaprowadził mnie do mojego pokoju? –
mówił ze stoickim spokojem, jakby zdarzenie sprzed chwili, w ogóle nie miało
miejsca.
- O-oczywiście! Proszę tędy. –
wskazałem ręką drogę. Zaprowadziłem go do pokoju, przeprosił grzecznie i zamknął
drzwi, a ja wróciłem do swoich obowiązków. ..
******
Pod wieczór, gdy zaczęło się
powoli ściemniać, Hao-sama wezwał mnie do siebie. Bez owijania w bawełnę
zadałem mu pytanie.
- Hao-sama, przepraszam, że tak
otwarcie, ale jak długo zamierzasz tu zostać?
- spojrzał na mnie podejrzliwym wzrokiem.
- Przeszkadza ci moja obecność? –
zapytał, uśmiechając się. Wcale nie czekał na moją odpowiedź, kontynuował. –
Jeszcze nie wiem. Jakieś 3 lub 4 dni, to zależy od pewnych czynników, mam do
ciebie prośbę z nimi związaną.
- Słucham?
- Czy są tutaj krawcowe?
- Oczywiście. Mamy tutaj 2 osoby,
które tylko i wyłącznie tym zajmują. Już je wzywam. – wiedziałem, że czegoś od
nich chce, dlatego też ruszyłem po służbę. Chwilę później, wróciłem z nimi do
pokoju mistrza Hao. Weszliśmy, one grzecznie się ukłoniły, po czym usiadły.
- Jak wam na imię? – zapytał.
Naprawdę nie pojmuję, dlaczego, ktoś tak wspaniały, w taki sposób zwraca się do
służby. Co za różnica jak mają na imię? To
tylko służące, nic więcej.
- Yukino desu.
- Karin desu. – odpowiedziały krótko.
- Czy jesteście w stanie uszyć
kimono w 3 dni? – dziewczyny spojrzały po sobie, po czym Yukino się odezwała.
- Będzie ciężko, ale nie jest to
niewykonalne. – słysząc ich bezczelność po prostu musiałem się odezwać.
- Będzie ciężko?! Waszym
obowiązkiem jest wykonywać wszelkie polecenia, bez żadnego ale! Zwłaszcza,
jeśli to polecenie od mistrza Hao! – uniosłem się.
- Spokojnie Yuchiro-san. – mówił ze
spokojem. – Nie są maszynami, by móc pracować bez przerwy, a nawet maszyna,
potrzebuje odpoczynku. – stwierdził.
- Byłbym niezmiernie wdzięczny, jeśli
dałybyście radę to zrobić. – spojrzał na nie, kładąc projekt kimona na stole i
dodał. – Zapewne znacie wymiary swojej koleżanki, którą miałem okazję dzisiaj
poznać, więc chciałbym, abyście uszyły ten strój specjalnie dla niej. – Yukino sięgnęła
po kawałek papieru.
- Hai. – odpowiedziały równo i
odeszły. Gdy zatrzasnęły za sobą drzwi, zapytałem.
- Dlaczego..
- Dla niej? A jak sądzisz?
- Panie! Przecież to tylko
służąca! Do tego niesamowicie niezdarna, nie zasługuje na twoją hojność! – Hao,
jakby zignorował moją wypowiedź, oparł łokieć na stole i podparł swój podbródek
ręką.
- Kim ona dla ciebie jest?
- To.. to moja siostrzenica.
- Co z jej rodzicami?
- Matka, to jest moja siostra, zmarła
przy porodzie, ojciec zginął w walce z demonem, który zaatakował nasz dom.
- Dlaczego nie jest szamanką?
- Z całym szacunkiem, ale ona
jako szamanka nie wróży nic dobrego. Poza tym, nie sprawdziłaby się w tej roli.
- Nie tobie o tym decydować. – jego
ton głosu wyraźnie się zaostrzył. Długo się nie zastanawiając, zadałem
nurtujące mnie pytanie.
- Panie, jakie masz wobec niej
plany?
- Uważam, że jej talent marnuje
się tutaj. Chciałbym aby wyruszyła ze mną. Oczywiście, nie zamierzam jej do
niczego zmuszać, sama musi podjąć decyzję.
- Talent? – spojrzałem na niego
pytająco.
- To chyba oczywiste, że posiada
ogromny talent, dlatego spróbuję pomóc jej go rozwinąć. Masz coś przeciwko?
- Nie. Zrobisz, jak zechcesz. –
samym spojrzeniem dał mi do zrozumienia, że mogę odejść, więc ukłoniłem się
najlepiej jak umiałem i odszedłem.
AAAAAAA.. !!! Hao <3 w końcu :D Mizuki musiała się przewrócić, po prostu chyba. Takie przeznaczenie ;) Jak mnie Yuchiro denerwuje -.- musi się podlizywać i gdyby nie Hao, to z "naszą niezdarą" nie byłoby zbyt kolorowo, ale całe szczęście dobrze się skończyło. :) Jestem ciekawa czy Mizuki zgodzi się na propozycje Hao. Czekam z wieelką niecierpliwością na next i życzę dużo weny ;* ^^
OdpowiedzUsuńZachowanie Yuchiro jest naganne i nie dopuszczalne :P grami mina nerwach.
OdpowiedzUsuńOooo Pojawil się w końcu Hao... No i niezdarna jest ta Mizuki
A co do razdziału to prawda coraz dłuższe są