środa, 1 stycznia 2014

Rozdział III

-Coś ci się chyba pomyliło. Cały czas myślę w duchu, że nienawidzę Yuchiro, więc nie mogę mieć czystego serca, jeśli warunkiem tego, jest niedoznanie uczucia nienawiści.
-Mówienie o uczuciu, to jedno. Natomiast prawdziwe odczucie go, to zupełnie inna sprawa. Widocznie to doznanie, które nazywasz nienawiścią, wcale nią nie jest. – nie wiedziałam co odpowiedzieć.
-Okłamałaś mnie. – stwierdziłam, a Hana spojrzała na mnie pytająco.
-Jak to?
-Twierdziłaś, że to jest skomplikowane, podczas gdy tak naprawdę jest proste do zrozumienia. Widzę cię, bo nie poczułam nigdy nienawiści. Tyle.
-Dobrze, małe niesprecyzowanie z mojej strony. Zmieniając temat, skoro ci to wyjaśniłam, czy teraz ja mogę zadać pytanie?
-Pytaj o co tylko chcesz. – zachodziłam w głowę, jakie pytanie chce mi zadać.
-Wspominałaś, że nie masz rodziców. Co się z nimi stało ?
-Nie żyją.
-Jesteś naprawdę wylewna. – spojrzała na mnie, a ja nie potrafiłam odczytać tego spojrzenia. Było w nim trochę smutku, pomieszanego ze współczuciem, ale również ciekawość. Widząc to, postanowiłam bardziej dokładnie przybliżyć jej losy mojej rodziny.
-Mama umarła zaraz po moich narodzinach. Tak nawiasem mówiąc była ukochaną młodszą siostrzyczką wuja, dlatego też, on tak mną gardzi. Tata umarł, jak miałam 8 lat. Nasz dom zaatakował bardzo potężny demon. Jako jeden z najsilniejszych szamanów mieszkających tutaj, obronił nas, za cenę własnego życia. – wysłuchała mnie i nie odpowiedziała nic. Spojrzała tylko w niebo. Było dość ciemno, ponieważ jedynym źródłem światła był Księżyc w nowiu.
-Nee, Hana. Kim byłaś za życia? Czy byłaś szczęśliwa? Dlaczego tak często patrzysz na sakurę? – zalałam ją serią pytań. Dlaczego? Z czystej ciekawości. Ja też chciałam wiedzieć coś o jej przeszłości.
-Byłam szczęśliwa? Bardzo. Miałam wszystko, czego potrzebowałam. Obserwuję tak drzewa wiśni, bo przypominają mi o moim życiu, mojej miłości. Za życia byłam szamanką, tak jak ty. Pochodzę z wielkiego rodu Yamaguchi, który dziś już nie istnieje.
-Skoro taki duży był ten ród, to czemu go już nie ma?
-Po prostu nie ma i nie rozwódź się nad tym, dobrze? – jej ton głosu wydawał się nieco ostrzejszy. – Słyszałaś o turnieju szamanów?
-Tak. Zawody, które mają na celu znalezienie następcy Króla Duchów. Rozstrzygane przez na pozór bezmyślną walkę, która jest sprawdzianem siły.. Siły woli. Oczywiście nie tylko silna wola wystarczy, potrzeba też odpowiedniej ilości furyoku i ducha o silnym reiryoku. Szaman o najsilniejszej woli zwycięży i doprowadzi do zbawienia lub zniszczenia świata, w zależności od tego jakie ma intencje.
-Widzę, że posiadasz nieprzeciętną wiedze, jeśli chodzi o szamanów i ich moc. Więc dlaczego nie zostaniesz szamanką z prawdziwego zdarzenia?
-Wuj by mi na to nie pozwolił, poza tym, bardzo dbam tutaj o reputację niezdary. Nikt nie wziął by na poważnie mojej chęci zostania szamanką, co za tym idzie, nikt nie zechciałby ze mną trenować. – słysząc to Hana zmarszczyła brwi, wyglądała na złą, ale też jednocześnie zdziwioną.
-Jaki masz ku temu powód?
-Lepsze to, niż stanie się szamanką – co oczywiście graniczy z cudem – i słuchanie „twoi rodzice robili to znacznie lepiej”.
-Więc wolisz być popychadłem, niż trenować i pokazać im, że ty też potrafisz? – widziałam, że na jej twarzy maluje się gniew.
-Tak. Co więcej, żeby pokazać „że ja też umiem”, musiałabym skopać tyłek najsilniejszemu szamanowi w tym domu (Yuchiro), dopóki bym tego nie dokonała, nic by się nie zmieniło. Poza tym nie mam ani shikigami, ani ducha stróża.
-Więc ja nim zostanę. – powiedziała pewnie. Widziałam, że była bardzo zdeterminowana, jednak nie miałam bladego pojęcia czemu.
-Hee?! Ty?! Byłaś szamanką, alee..
-Wiesz dlaczego zapytałam o turniej szamanów?
-Żeby znaleźć temat do rozmowy? – spojrzałam na nią niepewnie.
-Ahh.. Ja 1000 lat temu startowałam w turnieju szamanów. I wiesz co? WYGRAŁAM! – mimo, że znałam ją dość krótko, czułam, że nie należy do osób, które lubią się przechwalać. Myślę, że wyznała mi to, by udowodnić, iż jest silnym duchem.
-Naprawdę?! Spojrzałam na nią zszokowana.
-Tak trudno w to uwierzyć? – widziałam, że jej cierpliwość do mnie sięgała zenitu. Nic dziwnego, w końcu to ja: niezdarna Mizu-chan, która nie należy do najbardziej rozgarniętych.
-Nie ale.. – przez dłuższą chwilę nie wiedziałam co powiedzieć. Nie mogłam wyjść z podziwu, że tutaj, przede mną, stoi najzwyczajniej w świecie była Królowa Szamanów. – Sugoi yo! – tylko na tyle było mnie stać, aby wyrazić mój podziw względem niej.
-Więc? –Spojrzała na mnie powoli spuszczając z tonu.
-Wiesz… To takie nagłe. –ciągnęłam. – daj mi trochę czasu, a się zastanowię.- wiedziałam, że nie odpuści, dlatego też starałam się to przeciągać jak najdłużej. Po naszej rozmowie poszłam do swojego pokoju, a Hana wraz ze mną. I tak rozpoczęło się „stróżowanie” Hany, bez mojej zgody. Po jakimś czasie dałam za wygraną i od tego momentu moja nowa przyjaciółka została duchem stróżem. Jednakże nie rozpoczęłam żadnego treningu szamańskiego. Hana po prostu była i czuwała nade mną.



3 komentarze:

  1. Jak zawsze cudownie ;D Mizu-chan na ducha stróża! Huura ^^ Jestem pod wrażeniem zdeterminowania Hany do zostania duchem stróżem takiej niezdary (oczywiście w pozytywnym sensie) ;) czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;*

    OdpowiedzUsuń
  2. Ohayo :), ja tu w imieniu Ookami-chan przybywam xD i oczywiście również w swoim. (Ta idiotka przeczytała rozdział i wyszła z psem a teraz bóg jeden wie gdzie jest T.T)...Notka wspaniała. Ciekawi mnie co się będzie dziać. Oj, Hana była bardzo silna...ale co z jej duchem ? O.o...Właściwie duch nie powinien miećducha, ale ona była szamanem czyli miała ducha ale co znim się stało ? OO...Dobra nieważne xD Czekamy na next :3

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow no w końcu się udało mi doprosić o dłuższy rozdział :) Bardzo ciekawi mnie co będzie się działo.... O i Hana jest bardzo silana:)

    OdpowiedzUsuń