-Coś ci się chyba pomyliło. Cały
czas myślę w duchu, że nienawidzę Yuchiro, więc nie mogę mieć czystego serca,
jeśli warunkiem tego, jest niedoznanie uczucia nienawiści.
-Mówienie o uczuciu, to jedno.
Natomiast prawdziwe odczucie go, to zupełnie inna sprawa. Widocznie to
doznanie, które nazywasz nienawiścią, wcale nią nie jest. – nie wiedziałam co
odpowiedzieć.
-Okłamałaś mnie. – stwierdziłam,
a Hana spojrzała na mnie pytająco.
-Jak to?
-Twierdziłaś, że to jest
skomplikowane, podczas gdy tak naprawdę jest proste do zrozumienia. Widzę cię,
bo nie poczułam nigdy nienawiści. Tyle.
-Dobrze, małe niesprecyzowanie z
mojej strony. Zmieniając temat, skoro ci to wyjaśniłam, czy teraz ja mogę zadać
pytanie?
-Pytaj o co tylko chcesz. – zachodziłam
w głowę, jakie pytanie chce mi zadać.
-Wspominałaś, że nie masz
rodziców. Co się z nimi stało ?
-Nie żyją.
-Jesteś naprawdę wylewna. –
spojrzała na mnie, a ja nie potrafiłam odczytać tego spojrzenia. Było w nim
trochę smutku, pomieszanego ze współczuciem, ale również ciekawość. Widząc to,
postanowiłam bardziej dokładnie przybliżyć jej losy mojej rodziny.
-Mama umarła zaraz po moich
narodzinach. Tak nawiasem mówiąc była ukochaną młodszą siostrzyczką wuja,
dlatego też, on tak mną gardzi. Tata umarł, jak miałam 8 lat. Nasz dom zaatakował
bardzo potężny demon. Jako jeden z najsilniejszych szamanów mieszkających
tutaj, obronił nas, za cenę własnego życia. – wysłuchała mnie i nie
odpowiedziała nic. Spojrzała tylko w niebo. Było dość ciemno, ponieważ jedynym
źródłem światła był Księżyc w nowiu.
-Nee, Hana. Kim byłaś za życia?
Czy byłaś szczęśliwa? Dlaczego tak często patrzysz na sakurę? – zalałam ją
serią pytań. Dlaczego? Z czystej ciekawości. Ja też chciałam wiedzieć coś o jej
przeszłości.
-Byłam szczęśliwa? Bardzo. Miałam
wszystko, czego potrzebowałam. Obserwuję tak drzewa wiśni, bo przypominają mi o
moim życiu, mojej miłości. Za życia byłam szamanką, tak jak ty. Pochodzę z wielkiego
rodu Yamaguchi, który dziś już nie istnieje.
-Skoro taki duży był ten ród, to
czemu go już nie ma?
-Po prostu nie ma i nie rozwódź
się nad tym, dobrze? – jej ton głosu wydawał się nieco ostrzejszy. – Słyszałaś
o turnieju szamanów?
-Tak. Zawody, które mają na celu
znalezienie następcy Króla Duchów. Rozstrzygane przez na pozór bezmyślną walkę,
która jest sprawdzianem siły.. Siły woli. Oczywiście nie tylko silna wola
wystarczy, potrzeba też odpowiedniej ilości furyoku i ducha o silnym reiryoku.
Szaman o najsilniejszej woli zwycięży i doprowadzi do zbawienia lub zniszczenia
świata, w zależności od tego jakie ma intencje.
-Widzę, że posiadasz
nieprzeciętną wiedze, jeśli chodzi o szamanów i ich moc. Więc dlaczego nie
zostaniesz szamanką z prawdziwego zdarzenia?
-Wuj by mi na to nie pozwolił,
poza tym, bardzo dbam tutaj o reputację niezdary. Nikt nie wziął by na poważnie
mojej chęci zostania szamanką, co za tym idzie, nikt nie zechciałby ze mną
trenować. – słysząc to Hana zmarszczyła brwi, wyglądała na złą, ale też
jednocześnie zdziwioną.
-Jaki masz ku temu powód?
-Lepsze to, niż stanie się
szamanką – co oczywiście graniczy z cudem – i słuchanie „twoi rodzice robili to
znacznie lepiej”.
-Więc wolisz być popychadłem, niż
trenować i pokazać im, że ty też potrafisz? – widziałam, że na jej twarzy
maluje się gniew.
-Tak. Co więcej, żeby pokazać „że
ja też umiem”, musiałabym skopać tyłek najsilniejszemu szamanowi w tym domu
(Yuchiro), dopóki bym tego nie dokonała, nic by się nie zmieniło. Poza tym nie
mam ani shikigami, ani ducha stróża.
-Więc ja nim zostanę. –
powiedziała pewnie. Widziałam, że była bardzo zdeterminowana, jednak nie miałam
bladego pojęcia czemu.
-Hee?! Ty?! Byłaś szamanką,
alee..
-Wiesz dlaczego zapytałam o
turniej szamanów?
-Żeby znaleźć temat do rozmowy? –
spojrzałam na nią niepewnie.
-Ahh.. Ja 1000 lat temu
startowałam w turnieju szamanów. I wiesz co? WYGRAŁAM! – mimo, że znałam ją
dość krótko, czułam, że nie należy do osób, które lubią się przechwalać. Myślę,
że wyznała mi to, by udowodnić, iż jest silnym duchem.
-Naprawdę?! Spojrzałam na nią
zszokowana.
-Tak trudno w to uwierzyć? –
widziałam, że jej cierpliwość do mnie sięgała zenitu. Nic dziwnego, w końcu to
ja: niezdarna Mizu-chan, która nie należy do najbardziej rozgarniętych.
-Nie ale.. – przez dłuższą chwilę
nie wiedziałam co powiedzieć. Nie mogłam wyjść z podziwu, że tutaj, przede mną,
stoi najzwyczajniej w świecie była Królowa Szamanów. – Sugoi yo! – tylko na
tyle było mnie stać, aby wyrazić mój podziw względem niej.
-Więc? –Spojrzała na mnie powoli spuszczając
z tonu.
-Wiesz… To takie nagłe.
–ciągnęłam. – daj mi trochę czasu, a się zastanowię.- wiedziałam, że nie
odpuści, dlatego też starałam się to przeciągać jak najdłużej. Po naszej
rozmowie poszłam do swojego pokoju, a Hana wraz ze mną. I tak rozpoczęło się
„stróżowanie” Hany, bez mojej zgody. Po jakimś czasie dałam za wygraną i od
tego momentu moja nowa przyjaciółka została duchem stróżem. Jednakże nie
rozpoczęłam żadnego treningu szamańskiego. Hana po prostu była i czuwała nade
mną.
Jak zawsze cudownie ;D Mizu-chan na ducha stróża! Huura ^^ Jestem pod wrażeniem zdeterminowania Hany do zostania duchem stróżem takiej niezdary (oczywiście w pozytywnym sensie) ;) czekam z niecierpliwością na następny rozdział ;*
OdpowiedzUsuńOhayo :), ja tu w imieniu Ookami-chan przybywam xD i oczywiście również w swoim. (Ta idiotka przeczytała rozdział i wyszła z psem a teraz bóg jeden wie gdzie jest T.T)...Notka wspaniała. Ciekawi mnie co się będzie dziać. Oj, Hana była bardzo silna...ale co z jej duchem ? O.o...Właściwie duch nie powinien miećducha, ale ona była szamanem czyli miała ducha ale co znim się stało ? OO...Dobra nieważne xD Czekamy na next :3
OdpowiedzUsuńWow no w końcu się udało mi doprosić o dłuższy rozdział :) Bardzo ciekawi mnie co będzie się działo.... O i Hana jest bardzo silana:)
OdpowiedzUsuń